Znów na blogu tematy okołołóżkowe. Tym razem wywołane nie pogodą, ale możliwością spędzenia całego poniedziałku w domowych pieleszach. W gardle drapie, kolejna paczka chusteczek higienicznych otwarta, ale to nie zepsuje mi przyjemności napisania o marce Hästens. Hästens to szwedzka firma działająca od 1852 roku, która szczyci się tym, że swoje łóżka wciąż wykonuje ręcznie, a jej znakiem rozpoznawczym jest biało-niebieska krata.
Jednak marka wcale nie zamierza budować swojego wizerunku wyłącznie na ponad stuletniej kraciastej tradycji. Wręcz przeciwnie, ma ciekawe kampanie reklamowe, świetne zdjęcia na stronie internetowej i zaprasza do współpracy znanych artystów: Angelę Missoni - projektantkę mody; Jaime'go Hayón - hiszpańskiego młodego ale już bardzo znanego dizajnera; Satyendra Pakhale - pochodzącego z Indii i pracującego w Amsterdamie projektanta; oraz meksykańską grupę młodych projektantów - NEL. Mieli oni za zadanie stworzyć projekt sypialni marzeń.
Według NEL, najważniejszy w naszym "sypialnianym" życiu nie jest wcale sen lecz moment przebudzenia. Koniecznie z wyczerpującą prasówką prosto z pyska domowego ulubieńca.
Jamie Hayón, który ewidentnie ma w sobie ciągle wiele z dziecka (i dobrze), stworzył zabawne rysunkowe stwory, mające zapewnić nam niesamowite sny.
Wszystkie projekty można znaleźć tutaj: http://www.hastens.com/pl/-/Stopka/Interior-Design/
No i jeszcze wątek osobisty. Pierwszy raz z łózkami Hästens zetknęłam się w Brukseli, gdzie moją uwagę przykuł firmowy samochód zaparkowany przed salonem. Ech...pojechało by się znów do Brukseli w oszukiwaniu dobrej czekolady i odkryć wartych umieszczenia na blogu.
Według NEL, najważniejszy w naszym "sypialnianym" życiu nie jest wcale sen lecz moment przebudzenia. Koniecznie z wyczerpującą prasówką prosto z pyska domowego ulubieńca.
Jamie Hayón, który ewidentnie ma w sobie ciągle wiele z dziecka (i dobrze), stworzył zabawne rysunkowe stwory, mające zapewnić nam niesamowite sny.
Wszystkie projekty można znaleźć tutaj: http://www.hastens.com/pl/-/Stopka/Interior-Design/
No i jeszcze wątek osobisty. Pierwszy raz z łózkami Hästens zetknęłam się w Brukseli, gdzie moją uwagę przykuł firmowy samochód zaparkowany przed salonem. Ech...pojechało by się znów do Brukseli w oszukiwaniu dobrej czekolady i odkryć wartych umieszczenia na blogu.
Kratki owszem fajne, ale pomysły prosto z Meksyku całkiem nie dla mnie, bo myśl o gazecie z pyska budzi we mnie obrzydzenie, a poza tym, moment przebudzenia jest okropny, liczy się tylko błogie uczucie, kiedy można do łóżeczka wejść.
OdpowiedzUsuńpamiętam to zdjęcie
OdpowiedzUsuń