niedziela, 7 listopada 2010

Nowe miejsce

Kolejny Concept Store Joanny Szachowskiej – Tarkowskiej, właścicielki wnętrzarskiego sklepu Glamstore, - Moomo. Byłam, sprawdziłam. Jest przyjemnie, bezpretensjonalnie i intrygująco. Cieszę się z obecności marki Marimekko, wyboru ciekawych książek, a dodatkowo organiczne czekolady i herbaty. Jest na co popatrzeć i z czego wybierać. Polecam zajrzeć wszystkim, którzy znajdą się już w okolicy Galerii Mokotów, to dosłownie o rzut beretem.


Zdjęcia: designteka.pl

czwartek, 7 października 2010

Chodzą za mną druty

Wraz ze spadkiem temperatur rośnie moje zainteresowanie "dzianinowym" designem. 


niedziela, 3 października 2010

Plątanina korzeni


Wazon MGX projektu Dana Yeffeta z JellyLab. Niesamowity, prawda? Może się wydawać na pierwszy  rzut oka zbyt dziwaczny i niepraktyczny, ale to nieprawda. To sama subtelność.


I jeszcze jedna, bardziej znana plątanina, czyli Blow Up Alessi.



czwartek, 30 września 2010

sklep Hannah Zakari

Musze się pochwalić! Miałam przyjemność odwiedzić butik Hannah Zakari, czyli dzieło Rachel Lamb, której projekty zobaczyć można na wielu blogach. Na żywo są równie urocze, z resztą tak jak i cały sklepik. Kupić można również plakaty, biżuterię i domowe akcesoria innych autorów. Cuda!




Polecam: http://www.hannahzakari.co.uk/

środa, 15 września 2010

Trójpak wazonów z Danii poproszę

Wazony Spectra Holmegaard można kupić w dwu- trój- i pięciopaku. Projekt: Cecilie Manz.

 


Źródło: http://www.holmegaard.dk/web/eng/wm3.asp?id=1151#

poniedziałek, 6 września 2010

Pantone, czyli pomaluj mój świat na żółto i na niebiesko

Wzornik kolorów Pantone był inspiracją dla stworzenia kolekcji kubków, metalowych pudełek, toreb i innych przedmiotów. Nie chodzi tylko o różne kolory poszczególnych elementów, ale cały projekt nawiązujący do wyglądu wzorników: szeroki biały margines i numer koloru opisany odpowiednią czarną czcionką. Tylko na który się zdecydować?



czwartek, 2 września 2010

Royal Copenhagen

Hasło: "tradycja i nowoczesność" brzmi strasznie banalnie ale, co poradzić, w tym przypadku pasuje mi idealnie.


poniedziałek, 16 sierpnia 2010

Cloud Umbrella

Piekę szpinakową tartę, czekam na deszcz i oglądam stronę holenderskiego studia projektowego Joon&Jung. Coś dla marzycieli.

Zdjęcie: http://joonjung.com/
  

niedziela, 15 sierpnia 2010

Staroświeckie kryminały i atak głodu


Za sprawą książek Marthy Grimes, których bohaterowie ciągle coś jedzą lub pichcą, robię się strasznie głodna. Zaglądam dziś do ulubionych kulinarnych blogów i zachwycam się "kuchennymi" tudzież "spożywczymi" zdjęciami całkiem jak Ula




Zdjęcia: znalezione w sieci, dwa ostatnie: Anna Williams

poniedziałek, 9 sierpnia 2010

Trochę się wahałam przed opublikowaniem tych zdjęć, bo fotograf ze mnie żaden niestety, a jakość aparatu też specjalnie nie pomaga. Jednak chciałam się pochwalić jednym z moich ostatnich nabytków z letnich wyprzedaży, wielkim i piekielnie ciężkim wazonem i turkusową poduchą-siedziskiem, którą dostałam na urodziny od mężczyzny o nieskazitelnym guście. Drugi cudowny prezent od tej samej osoby to upragniony obraz z Ikei ze szwedzkim alfabetem. Wielka radość!




poniedziałek, 2 sierpnia 2010

Miłego tygodnia!

Osładzałam sobie dziś poniedziałek myślą, że po pracy pójdę wybrać perfumy dla siebie. Niestety, ciągle nie mogę się zdecydować. Na liście "do rozważenia" pojawiło się niespodziewanie Feerie Van Cleef & Arpels. Chyba nawet bardziej ze względu na bajkowy flakonik niż na sam zapach, choć też ten rozwinął się  na mnie całkiem ciekawie. Nuta głowy: fiołek, czarna porzeczka, włoska mandarynka. Nuta serca: bułgarska róż, egipski jaśmin. Nuta bazy: irys, wetiwer. Jak Wam się podoba flakon?

piątek, 23 lipca 2010

Deficyty energii twórczej

Praca w korporacji nie sprzyja twórczym zajęciom jak pisanie bloga. Przynajmniej w moim przypadku. Twórczym zajęciom sprzyja bezrobocie. Przez to, że aktualnie poświęcam się pracy jak chyba jeszcze nigdy w życiu, tutaj wieje pustką. Na pocieszenie zostaje mi fakt, że praca sprzyja dochodom, więc ostatnio mieszkanie wzbogaciło się o granatowy wielki wazon  i turkusową poduchę-siedzisko. 



Na zdjęciu znów lampy. Tym razem w odsłonie wakacyjnej i  stylu eko. Ciekawe czy udałoby się tak pokombinować na zasadzie "zrób to sam"?

środa, 7 lipca 2010

Więcej koloru!

Odczuwam naglącą potrzebę zagracenia nieco naszego mieszkania. Jest stanowczo zbyt puste. Może taka lampa pomogłaby?

sobota, 26 czerwca 2010

Pierwszy dzień wakacji

Choć już od dawna nie miałam okazji uczestniczyć w akademii z okazji zakończenia roku szkolnego, to właśnie ten dzień, kiedy dzieci i nastolatki wędrują po ulicach w galowych strojach i kwiatami w ręku, chyba zawsze będzie dla mnie oznaczał prawdziwy początek lata. Niestety nie dostanę książki za ciężką całoroczną pracę ale przynajmniej kupiłam dla nas wczoraj doskonałą tartę z karmelem i bananami, aby zainaugurować sezon wakacyjnego dogadzania sobie.



 
Na zdjęciu odrobina wakacyjnego turkusu: Diana F+Cmyk.
P.S. Przewodnik "Zrób to w Warszawie" już nam towarzyszy w wędrówkach po mieście. Byliśmy w Szczotkach i Pędzlach, a dziś w Centrum Komiksu na Al. Niepodległości, gdzie zafascynował mnie podręcznik rysowania mangi i komiksy Thorgal, których byłam namiętną czytelniczką); włóczyliśmy się po Starym Mokotowie (niestety do Glamstore nie zajrzeliśmy, bo nie sprawdziłam numeru lokalu - jak zawsze); posiedzieliśmy przy pysznym czekoladowym ciastku w ogródku Lokalnej i przejechaliśmy się autobusem 107. To chyba będzie taki nasz kaowiec na wakacje w mieście ;).

niedziela, 13 czerwca 2010

Zrób to w Warszawie!

Wczoraj na Pikniku Kulturalnym w Królikarni kupiłam książkę "Zrób to w Warszawie" Agnieszki Kowalskiej i Łukasza Kamińskiego. Udało mi się nawet zdobyć podpisy autorów - bardzo sympatycznych. Po wstępnym przejrzeniu zawartości i lekturze fragmentów już nie mogę się doczekać, kiedy śladem autorów będę poznawać miasto. Myślałam nawet, że wyznaczę sobie cel: w każdym tygodniu jedno z opisanych miejsc i relacja na blogu (coś jak The Julie/Julia Project), szczególnie, że sporo uwagi poświęcono ciekawemu designowi i architektonicznym perełkom. Jednak znając swoją konsekwencję poddałam się już na wstępie :). Obiecuję, że na pewno jakaś relacja będzie ale na szczególną regularność nie liczyłabym. Za to  zdecydowanie udzielił mi się piknikowy bakcyl i chcę więcej wylegiwania się na kocyku i grania w bule w parku!


poniedziałek, 7 czerwca 2010

Ilustracje

Dawno dawno (jakieś dwa tygodnie) temu, kiedy jeszcze trwał błogi okres wykorzystywania urlopu ze starej pracy i poszukiwania nowej, miałam okazję zobaczyć wystawę Ilustracja PL 2010 w Weterynarii na Grochowskiej. Chyba niewiele osób wiedziało, że przedłużono czas jej trwania, bo w całym sporym budynku byłam tam tylko ja z moimi dwoma towarzyszami oraz miły pan snujący się tu i ówdzie, słuchający muzyki i mający zdaję się pilnować eksponatów. Jako że jestem potwierdzeniem smutnej teorii, że podoba nam się to, co już wcześniej widzieliśmy, moją uwagę szczególnie zwróciły prace Karoliny Kotowskiej. Natknęłam się na nie wcześniej na blogu Szczotek i Pędzli, czyli knajpki z bardzo dobrymi wypiekami. Ilustracje są jednocześnie urocze i przewrotne. Nieodparcie kojarzą mi się z ilustracjami PRL-owskich książek kucharskich, choć tematyka nie zawsze jest gastronomiczna. Chciałabym mieć na ścianie chociaż jedną z prac Karoliny.





Więcej o wystawie: http://zrobtowwawie.blox.pl/2010/04/Zwierzeta-ilustracji-w-Weterynarii.html
Blog Karoliny Kotowskiej: http://www.karokoto.blogspot.com/
Blog Szczotek i Pędzli: http://szczotkipedzle.blox.pl/html

środa, 26 maja 2010

Papużki nierozłączki


Jaime Hayon: Parrot Night. Mnie rozczulają. Życzę wszystkim dobrej nocy. Muszę się wyspać, bo jutro  czeka mnie stresujący dzień.

piątek, 21 maja 2010

Może tym razem coś dla zwykłych śmiertelników?

Czyli dostępnego w polskich sklepach i w umiarkowanych cenach. Proszę bardzo. Nie jest to żadna reklama z mojej strony, po prostu sama często zaglądam do tego sklepu i muszę przyznać, że można tam znaleźć wiele naprawdę ciekawych, a przy tym  niedrogich rzeczy. Chodzi mi o Home & You. Mają też godną polecenia stronę internetową. Znajdzie się zarówno coś dla zwolenników klasycznego stylu:




Jak i fanów wzornictwa opartego na zabawnych kolorowych motywach:


P.S. Przeglądając dziś nowy numer polskiego Elle Decoration poczułam, jak redaktorzy łechczą nieświadomie moją dumę. Dwa artykuły: Sny o potędze wyobraźni i Pociąg do Chin - czyżby ktoś się inspirował starymi wpisami na moim blogu? ;)

sobota, 15 maja 2010

Filiżanka w nietypowej roli.

Coś na poprawę nastrojów w ten deszczowy dzień. Zabawny pomysł na wykorzystanie staroświeckiej zdekompletowanej zastawy, znaleziony na szwedzkiej stronie Elle Decoration. Aż nabieram ochoty, żeby coś upiec. Może ciasto z rabarbarem? Autorką tych cudeniek jest szwedka Ida Överby. Jak sama o sobie pisze, lubi nadawać nowe życie przedmiotom. Prowadzi też swój sklep internetowy Crème de la Crème .



Jak mija weekend? Ktoś się wybiera na Noc Muzeów? Zawsze obawiam się tłumów z okazji takich imprez, więc jeszcze nigdy nie byłam, ale może w tym roku skuszę się na nocne zwiedzanie Łazienek. 

czwartek, 13 maja 2010

Masz wiadomość

Zajęta przeprowadzką, zamykaniem spraw zawodowych i żegnaniem Krakowa zaniedbałam mocno bloga.  Po raz kolejny tutaj obiecuję poprawę. Co u Was słychać? Jakieś ciekawe odkrycia podczas majowego niezbyt długiego weekendu?
Mnie zauroczył komiksowy dymek, który świeci i możesz na nim napisać co tylko zechcesz. Tylko może lepiej coś milszego niż: "Wynieś śmieci". Tablica świetlna nazywa się Snakkes i zaprojektował ją Benito Cortazar. 
Bardzo mi się podobają wszelkie próby wykorzystania zabawy ze słowem, literami i typografią w wystroju wnętrz. Postaram się jeszcze zebrać kilka ciekawych przykładów tego trendu w dłuższym poście. Wydaje mi się, że typografia przeżywa wielki renesans zainteresowania. Pojawiło się sporo nowych wydawnictw na ten temat, artykułów, burzliwa dyskusja nad zmianą tradycyjnej czcionki w katalogu IKEA, to wszystko oznacza, że coraz więcej osób dostrzega urodę czegoś tak codziennego jak kształt liter.

środa, 21 kwietnia 2010

Nowe mieszkanie - nowe wyzwanie

Po powrocie z Warszawy muszę przyznać, że mieszkanie bardzo mi się podoba. Tylko potrzebuje odrobiny indywidualnego rysu, bo na razie w każdym prawie pomieszczeniu dominuje Ikea. Ja nie narzekam! To fantastyczne, w miarę neutralne pole do eksperymentów. W krakowskim mieszkaniu króluje Gomułka wraz z Bierutem. Ikea to naprawdę miła odmiana.
Przy tej okazji przypomniałam sobie o starym poście na niezastąpionym Decor8blog. Dotyczył co prawda  ocieplenia atmosfery w mieszkaniu zimą ale większość porad miała  całkiem uniwersalny charakter, do zastosowania o każdej porze roku. Pozwolę sobie przywołać tutaj kilka , które najbardziej przypadły mi do gustu.
Po pierwsze: przynieś świeże kwiaty. Z tym zgadzam się w stu procentach. Chyba żadna inna tak drobna rzecz nie jest w stanie tak zdecydowanie odmienić wnętrza. Najlepsze są oczywiście sezonowe kwiaty. Ja osobiście mam od dłuższego czasu fazę na hortensje i piwonie. Ale zanim zakwitną piwonie, nacieszmy się jeszcze tulipanami i żonkilami. Przez tyle długich miesięcy Matka Natura wyświetlała nam za oknami w kółko "Doktora Żywago", więc teraz tym bardziej korzystajmy z miłej odmiany.
Po drugie: podgrzej atmosferę! (to raczej wolne tłumaczenie ;)) Sprowadza się to właściwie do wprowadzenia do wnętrza ciepłego światła świec. Rzeczywiście miłe i skuteczne. A do tego relaksujące, o ile nie pokusimy się o świece z najwyższej półki - wtedy serce krwawi, kiedy wraz z topniejącym woskiem topnieją symbolicznie nasze oszczędności przeznaczone na emeryturę.
Po trzecie, cytuję: "Make paper snowflakes, create a new wreath for winter, leave the white twinkle lights up.." itd., a chodzi z grubsza o to, by w domu celebrować aktualną porę roku, najlepiej korzystając z tego co znajdziemy pod ręką, nie wydając fortuny w sklepach wnętrzarskich. Taka jest przynajmniej moja interpretacja. Muszę przyznać, że w tym temacie raczej nie eksperymentowałam. Może poza oczywistym okresem Świat ale chyba dam się przekonać.
Po czwarte: odkurz swoją kolekcję płyt. Holly pisze o CD, których kiedyś słuchało się na okrągło, aż zbrzydły i poszły w zapomnienie. Swego czasu katowałam tak otoczenie ścieżką dźwiękową do filmu "Romeo i Julia" Buza Luhrmanna. Chętnie bym sobie teraz przypomniała. Poza tym polecam odszukanie u rodziców lub dziadków adapteru i zebranie małej kolekcji winyli. To dopiero radość!
Po piąte: edytuj, czyli rób zdjęcia swojemu mieszkaniu, by spojrzeć bardziej obiektywnie na to, czy rzeczy do siebie pasują, czy nie są już zanadto wysłużone. Wydaje mi się, że z czasem przyzwyczajamy się do pewnych zdecydowanie brzydkich elementów i przestajemy dostrzegać to, co kiedyś bardzo nas raziło. Może ich widok na zdjęciach zadziała na tyle motywująco, by raz na zawsze się ich pozbyć? Oczyszczamy przestrzeń wokół nas zostawiając tylko te rzeczy, które są potrzebne i te, które naprawdę lubimy. Ciężki orzech do zgryzienia dla wszystkich chomikowatych typów.
Po szóste:  przestawiaj. Może lampa z sypialni lepiej będzie pasować w przedpokoju, a kuchenny taboret posłuży teraz jako szafka nocna? Mała metamorfoza bez dodatkowych kosztów.
Po siódme (ode mnie): nic tak nie stworzy dobrej atmosfery w mieszkaniu jak udana impreza i spotkania z przyjaciółmi. Osobiście polecam gry planszowe przy winie lub piwie.: Magię i Miecz, Pandemiaę Carcassonne, Scrabble. Wspólne maratony filmowe, imprezy tematyczne i gotowanie to też niezła opcja.

Koniec poradnika.

A może Wy macie jakieś swoje sprawdzone sposoby na to, by jak śpiewała Feist "to make a home from rented house"?





 Zdjęcia mocno już w blogosferze eksploatowanego, ale wg mnie niesamowitego mieszkania Vanessy Bruno. To w tym momencie ideał, do którego będę dążyć.

czwartek, 8 kwietnia 2010

Kilka rzeczy





Z okazji lepszej połowy czwartku, czyli tej bliższej upragnionego piątku, kilka rzeczy, które chciałabym zobaczyć w naszym nowym mieszkaniu. Wybrałam zaledwie parę przykładów z kategorii realistyczne, bo cała moja "wish list" jest stanowczo zbyt długa, by ją tu publikować. Jako ciekawostkę dodam, że nowego mieszkania nie miałam jeszcze okazji zobaczyć, więc popuszczam wodze fantazji. Dlaczego nie widziałam? Bo mieszkanie znajduje się w Warszawie. Porzucam Kraków dla stolicy i wbrew opiniom sceptyków myślę, że może mi się tam spodobać. Widzę tylko dwa zasadnicze minusy Warszawy: jest za duża i nie ma tam Kazimierza ;). Do rozmiaru pewnie się przyzwyczaję (duże jest piękne!), ale ten Kazimierz... Chyba powinnam zamieścić ogłoszenie na blogu: "Poszukuję przyjaznych i ciekawych miejsc w stolicy do szwendania się i przesiadywania przy dobrej kawie". Mogę zrewanżować się listą moich rekomendacji krakowskich.





Źródło zdjęć: www.Ikea.pl, www.crazyshop.pl, www.sklep.kafti.com, www.lifestory.pl

wtorek, 6 kwietnia 2010

Black & white

A jeszcze niedawno myślałam, że w grę wchodzi tylko stary rozklekotany holender...




Źródło: www.freesport.pl




niedziela, 4 kwietnia 2010

Zatrzęsienie zajączków



Źródło: www.stylinrooms.de

Wszędzie zające. Porcelanowe, czekoladowe, filcowe, drewniane. W świecie designu te długouche gryzonie zrobiły zdecydowanie większą furorę jako wielkanocny symbol, niż na przykład baranek. Nic dziwnego, bo to bardzo wdzięczne źródło inspiracji. Jak już kiedyś pisałam, sama mam parkę zajęczych podpórek do książek z OOdesign.
A z okazji Świąt życzę wszystkim dużo radości, oderwania się od codziennych spraw, czasu dla bliskich, piękna wokół Was i pogody ducha.

sobota, 13 marca 2010

Ogród dla leniwych

Postcarten, czyli pomysł Aimée Furnival dla A Studio for Design: trójwymiarowa kartka okolicznościowa z niespodzianką. Miło byłoby dostać od kogoś taką kartkę i wyhodować sobie z dołączonych nasionek miniaturowy ogród botaniczny, na przykład na biurku w pracy.



Kartki dostępne w kilku wariantach wraz z instrukcją obsługi. Hodowla rzeżuchy wymaga jednak pewnego zasobu wiedzy z zakresu ogrodnictwa. :)

niedziela, 7 marca 2010

Oficjalna nazwa: The Chemist's Jar




Wiem, że to nieco dziwne, ale marzę od dawna o takim słoju. Nigdzie nie mogłam znaleźć odpowiedniego, póki nie natrafiłam na to cudo. Niestety kosztuje całkiem sporo jak na słoik, a najbliższy sklep, gdzie mogłabym go nabyć staroświecką metodą (czyli uprzednio pomacawszy i płacąc gotówką) znajduje się w Londynie. Dziś rano rozglądałam się za godnym zastępstwem dla niego na pchlim targu, ale niestety, nic z tego.
Więcej retro-botanicznych inspiracji na stronie anthropologie. Podoba mi się ten sklep...